Podczas epidemii prawo jednak działa wstecz? – stanowisko Sądu Najwyższego w sprawie biegu terminów procesowych
Zamieszanie związane z terminami sądowymi trwało niemal od początku wybuchu pandemii koronawirusa. Wnioskowano więc o ich zawieszenie, powołując się na ograniczenie pracy sądów i problemy z doręczeniami pism. Tak też się stało – na mocy jednej z pierwszych nowelizacji tarczy antykryzysowej, z dniem 31 marca 2020 r. Od zawsze kontrowersyjne jednak pozostawało, od kiedy terminy te były zawieszone – stanowisko w tej sprawie zajął Sąd Najwyższy.
Zawieszenie terminów procesowych
Jednym z zaproponowanych rozwiązań, które miało na celu załagodzenie niektórych społeczno-gospodarczych skutków pandemii COVID-19, było wstrzymanie oraz zawieszenie biegu terminów procesowych i sądowych. Ustawa nowelizująca z dnia 31 marca 2020 r. (specustawa covidowa) wstrzymała i zawiesiła na czas obowiązywania stanu zagrożenia i stanu epidemii z powodu COVID-19 bieg przewidzianych przepisami prawa terminów procesowych i sądowych w niektórych sprawach, w tym w kontrolach podatkowych, kontrolach celno-skarbowych, postępowaniach podatkowych oraz postępowaniach sądowo-administracyjnych. Na mocy postanowień ustawy w okresie epidemii bieg terminów procesowych i sądowych we wskazanych w przepisach rodzajach postępowań nie rozpoczynał się. Rozpoczęty ulegał natomiast zawieszeniu.
Terminy zawieszone, ale od kiedy?
Przepisy zawieszające terminy procesowe weszły w życie 31 marca 2020 r. Stan epidemiczny w Polsce wprowadzono już jednak 13 marca. Wówczas też doszło do ograniczenia pracy sądów. Od samego początku pojawienia się przepisów zawieszających terminy sądowe trwała dyskusja, od kiedy właściwie są one zawieszone. Z czego wynikały kontrowersje związane z tym tematem? Przede wszystkim z tego, że w momencie wejścia w życie ustawy nie obowiązywał już stan zagrożenia epidemicznego w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2. Odwołano go bowiem z dniem 20 marca 2020 r. Obowiązywał za to stan epidemii. Tymczasem art. 15zzs ustawy covidowej mówił o wstrzymaniu lub zawieszeniu biegu terminów procesowych i sądowych w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu koronawirusa.
Prawo działa wstecz? – co na to Sąd Najwyższy
Sprawa, która trafiła przed Sąd Najwyższy, dotyczyła działań pełnomocnika, który przyjął, że właśnie od tej daty (13 marca) został wstrzymany czas, w jakim miał złożyć pismo procesowe (skargę kasacyjną). Była to sprawa cywilna. Dotyczyła ona roszczeń o zadośćuczynienie za śmierć męża i ojca powódek w wypadku drogowym, do którego doszło kilkanaście lat temu. Pełnomocnik powodów 2 marca 2020 r. otrzymał wyrok Sądu Apelacyjnego wraz z uzasadnieniem.
Bieg terminów procesowych i sądowych a przepisy ustawy covidowej
Zgodnie z art. 398(5) § 1 ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 1575 z późn. zm.), skargę kasacyjną wnosi się do sądu, który wydał zaskarżone orzeczenie, w terminie dwóch miesięcy od dnia doręczenia orzeczenia z uzasadnieniem stronie skarżącej. Oznacza to, że termin na wniesienie ewentualnej kasacji rozpoczął bieg 3 marca 2020 r. 31 marca 2020 r. wszedł jednak w życie przepis art. 15 zzs ustawy covidowej. Zgodnie z tym artykułem w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 bieg terminów procesowych i sądowych w postępowaniach sądowych nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega zawieszeniu na ten okres.
Pełnomocnik powodów uznał więc, że skoro 13 marca 2020 r. wprowadzono stan epidemiczny, to bieg terminu do złożenia skargi kasacyjnej został zawieszony już od tego dnia. W związku z tym złożył skargę kasacyjną dopiero w lipcu 2020 r. Miało to miejsce po odwieszeniu zawieszonego terminu na mocy przepisów trzeciej tarczy antykryzysowej. Sąd apelacyjny odrzucił jednak skargę kasacyjną, uznając ją za złożoną po terminie, wskazując jednocześnie, że ustawa nie ma mocy wstecznej. Nie ma też zastosowania do terminów, które rozpoczęły bieg przed tym dniem. Z kolei Sąd Najwyższy uznał, że pełnomocnik miał rację, oraz że wyjątkowa sytuacja uzasadniała zadziałanie przepisu wstecz.
Warto również dodać, że stanowisko Sądu Apelacyjnego (uznające wniesioną skargę kasacyjną za wniesioną po terminie) to kierunek, na który w tej sprawie wskazywał też resort sprawiedliwości. Gdy toczyła się dyskusja, od kiedy formalnie bieg terminów procesowych jest wstrzymany, ministerstwo wskazywało, że prawo nie powinno działać wstecz.
Koronawirus a bieg terminów procesowych – stanowisko Sądu Najwyższego
Sąd Najwyższy uchylił zaskarżone postanowienie Sądu Apelacyjnego (postanowienie Sądu Najwyższego z 13 listopada 2020 r., sygn. V CZ 60/20). W uzasadnieniu sąd wskazał, że: artykuł 15 zzs, podobnie jak cała ustawa z 2 marca 2020 r., stanowi element prawodawstwa epizodycznego, powstałego w okresie nagłego wystąpienia epidemii o globalnym zakresie, a tym samym działania prawne mające zapobiec jej negatywnym skutkom i umniejszyć konsekwencje w różnych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego następowały w drodze wydawania szeregu aktów prawnych w trybie pilnym. Akty te wykazywały luki i przeoczenia, uzupełniane następnie w drodze pośpiesznych nowelizacji, i dalekie były od kompleksowości, spójności i precyzji. Intencją ustawodawcy było objęcie zawieszeniem wszystkich terminów procesowych (ustawowych, sądowych i umownych), co wynika z celu wprowadzonego unormowania.
Co więcej, Sąd Najwyższy podkreślił, że celem tym była ochrona stron przed negatywnymi skutkami upływu terminów procesowych w okresie paniki i chaosu związanego z pojawieniem się nieznanego wirusa i powszechnego lęku przed zakażeniem. A cel uzasadnia nie tylko przyjęcie szerszego, niżby wynikało z brzmienia przepisu, zakresu terminów procesowych objętych jego działaniem, ale także ocenę, że jego zadaniem było zapewnienie ochrony przed upływem terminów procesowych nie tylko na przyszłość, ale także wstecz.
Koronawirus a bieg terminów procesowych – konsekwencje stanowiska Sądu Najwyższego
Stanowisko Sądu Najwyższego wywołało sporo kontrowersji wśród prawników. Część z nich uważa, że koryguje ono błąd ustawodawcy. Z kolei inni stoją na stanowisku, że takie stwierdzenie może prowadzić do niebezpiecznego precedensu. Łamałby on niejako dotychczasową zasadę zakazu działania prawa wstecz. Prawnicy wskazują również, że trudno się zgodzić z poglądami wyrażonymi przez Sąd Najwyższy. Wydaje się bowiem, że nie można domniemywać wstecznego działania prawa, niezależnie od względów, jakie za tym stoją.
Ponadto prawo przewiduje inne instrumenty ochrony prawnej stron w okresie chaosu związanego z pojawieniem się wirusa i ograniczeniem pracy sądów. Takim instrumentem jest chociażby możliwość przywrócenia terminu. Innego zdania są zwolennicy poglądu wyrażonego przez Sąd Najwyższy. Wskazują oni, że mocą wykładni prawa sąd ten koryguje niejasności czy też błędy ustawodawcy. Błędy te mogą wynikać z pospiesznej i niezbyt przemyślanej legislacji. Tym samym orzeczenie to chroni niejako podstawowe wartości respektowane w demokratycznym państwie prawa, takie jak prawo do sądu. Kształtuje też wprowadzane przepisy tak, aby strony miały prawo i możliwość obrony swoich praw, gdy dotkną je skutki epidemii.
Przeczytaj również: COVID-19: ponowne ograniczenie działalności sądów?