Na 5 lipca 2019 roku zaplanowano wydanie wyroku w sprawie brutalnego zabójstwa nauczycielki języka włoskiego przez, znanego chyba wszystkim, Kajetana P. Rozstrzygnięcie powinno więc być już wiadome. Sąd Okręgowy w Warszawie w ostatniej chwili zdecydował jednak o wznowieniu przewodu sądowego. Oznacza to, że wciąż można snuć domysły co do ostatecznej treści wyroku. Jakie są możliwe scenariusze?
Do omawianego szeroko w mediach zabójstwa doszło w lutym 2016 roku. Wtedy to Kajetan P. umówił się na prywatną lekcję włoskiego w mieszkaniu nauczycielki Katarzyny J. W czasie spotkania zadał jej śmiertelny cios nożem. Następnie poćwiartował ciało kobiety, zapakował je w torbę podróżną i przewiózł taksówką do swojego domu. Kierowcy wytłumaczył, że transportuje tuszę dzika. Kiedy sprawa wyszła na jaw, zabójca uciekł z kraju, aby po dwóch tygodniach zostać zatrzymanym w maltańskiej stolicy. Jakby tego było mało, Kajetan P. dopuścił się jeszcze naruszenia nietykalności cielesnej transportujących go policjantów.
Dowodowo sprawa była bardzo prosta. Jest ciało, ślady, zeznania świadków. Jest także sprawca, który przyznał się do zabójstwa i złożył obszerne wyjaśnienia. To wymarzona sytuacja dla organów ścigania. Modelowe postępowanie karne powinno w takim przypadku trwać zaledwie kilka miesięcy. Dlaczego więc wyrok nie został jeszcze wydany?
Wszystko przez wątpliwości co do poczytalności Kajetana P. Jego stan zdrowia psychicznego badały aż dwa zespoły biegłych psychiatrów. Działo się to jeszcze przed skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Pierwsza grupa lekarzy stwierdziła całkowitą niepoczytalność mężczyzny. Druga zaś – ograniczoną poczytalność. Po skonfrontowaniu ze sobą tych dwóch opinii zdecydowano o skierowaniu sprawy do sądu i dopiero wtedy postępowanie przyspieszyło.
W związku z wciąż pewnie istniejącymi wątpliwościami co do poczytalności Kajetana P. możliwych scenariuszy jest kilka. Jeśli Sąd uzna, że zdolność rozpoznania przez sprawcę znaczenia popełnionego czynu była pełna albo ograniczona, bardzo prawdopodobne stanie się orzeczenie nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Nie znamy dokładnej treści aktu oskarżenia, ale prawdopodobnym jest, że prokuratura postawiła zarzut z art. 148 §2 kodeksu karnego. Jest to kwalifikowany typ zabójstwa, zwany potocznie morderstwem. Na podstawie tego przepisu odpowiadają osoby, które zabiły:
Za takie przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 12 lat, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Nawet jeśli Kajetanowi P. zarzucono czyn z art. 148 §1 kodeksu karnego (zabójstwo w typie podstawowym), kara może być podobna. Niższa jest tylko minimalna możliwa do orzeczenia sankcja (8 lat zamiast 12). Jako że trudno znaleźć jakieś okoliczności łagodzące, Sąd najprawdopodobniej będzie operował w górnych granicach ustawowego zagrożenia. Być może zaakceptuje zdanie prokuratury, która wnosiła o wymierzenie kary dożywotniego pozbawienia wolności.
Przeczytaj również:
Zabójstwo w prawie karnym – cechy i klasyfikacja
Ratunkiem dla oskarżonego może być w okolicznościach sprawy art. 31 §1 kodeksu karnego, który przewiduje nadzwyczajne złagodzenie kary dla przestępcy działającego w warunkach ograniczonej poczytalności. Zastosowanie tego dobrodziejstwa jest jednak fakultatywne, czyli zależy od swobodnej decyzji Sądu. Jeśli jednak doszłoby do tego, kara w skrajnie korzystnym dla sprawcy przypadku mogłaby być zredukowana nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Trudno jednak uwierzyć w możliwość sprawdzenia się takiego scenariusza.
Trzeci wariant byłby możliwy wtedy, gdyby Sąd jednak przyznał rację biegłym, którzy stwierdzili całkowitą niepoczytalność Kajetana P. W takiej sytuacji konieczne byłoby umorzenie postępowania w sprawie zabójstwa. Sprawca zamiast do więzienia trafiłby do zamkniętego szpitala psychiatrycznego. Wszystko dlatego, że osoba niepoczytalna nie może zostać skazana, gdyż nie da się przypisać jej winy. A właśnie ona jest główną przesłanką odpowiedzialności karnej.
Trudno jednak wyobrazić sobie, aby Sąd dopiero na tym etapie zdecydował się na podważenie wcześniejszej opinii biegłego. Wszystko więc wskazuje na to, że sprawca zostanie skazany, a wyrok będzie surowy. Chyba najbardziej prawdopodobnym rozstrzygnięciem jest orzeczenie dożywotniego pozbawienia wolności.
Warto również pamiętać, że podczas tego samego procesu rozpatrywany jest zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy w czasie transportu. Za to przestępstwo stypizowane w art. 222 §1 kodeksu karnego grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do lat 3.
Jeśli dojdzie do skazania za obydwa przestępstwa, Sąd będzie zobligowany do orzeczenia kary łącznej. Zrobi to na podstawie art. 86 §1 kodeksu karnego, w którym przeczytamy, że:
Sąd wymierza karę łączną w granicach od najwyższej z kar wymierzonych za poszczególne przestępstwa do ich sumy, nie przekraczając jednak 810 stawek dziennych grzywny, 2 lat ograniczenia wolności albo 20 lat pozbawienia wolności.
Nie zmieni to zbyt wiele w sytuacji oskarżonego, gdyż i tak nie jest dopuszczalne orzeczenie kary surowszej niż kara dożywotniego pozbawienia wolności, grożąca za zabójstwo.