Fundacja rodzinna: budowanie dziedzictwa na przyszłość – zgłęb temat w naszych artykułach!

Przejdź do artykułu

Pirat drogowy zabójcą? Precedensowa decyzja prokuratury

Spis treści
rozwiń spis treści

O śmierć na polskich drogach nie jest trudno. Każdego roku w wypadkach ginie przeszło 2000 osób. Przyczyn jest wiele, ale na pierwszy plan zawsze wybija się brawura kierowców. Dlaczego tak wielu z nich nie przestrzega niemal żadnych zasad? Powodem mogą być zbyt niskie kary. Nie tylko za wykroczenia drogowe, ale również za ich częsty skutek – spowodowanie wypadku. Dzięki odważnej decyzji jeleniogórskiej prokuratury może się to zmienić.

Właśnie zdarzyło się coś, co w krajach zachodnich może być już uznane za standard. Śledczy postawili sprawcy śmiertelnego potrącenia dwójki pieszych na oznakowanym przejściu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Sprawcy wypadku grozi za to kara nie od 6 miesięcy pozbawienia wolności do lat 8, ale nawet dożywocie. Za to samo przestępstwo odpowie również kierowca innego auta, które nawet nie uczestniczyło bezpośrednio w wypadku.

Prosta droga, ogromna prędkość, śmierć

Był ciepły październikowy wieczór. Izabela i Grzegorz postanowili pójść na krótki spacer. Ich trasa przebiegała przez szeroką drogę. Wybrali dobrze oświetlone przejście dla pieszych. Tuż po wejściu na jezdnię nastąpiło uderzenie. Para została wręcz zmieciona przez pędzący z ogromną prędkością samochód. Ze wstępnej oceny biegłego wynika, że było to między 135 a nawet 180 km/h. W miejscu zdarzenia obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h. Piesi nie mieli więc praktycznie żadnych szans na uniknięcie wypadku. Kiedy wchodzili na jezdnię, auto było jeszcze ponad 100 metrów od zebry i nie sposób było przewidzieć, że zbliży się tak szybko. Nawet bardzo ostrożny człowiek nie zakłada przecież, że w terenie zabudowanym ktoś może rozwinąć tak dużą prędkość.

Skutek wypadku mógł być tylko jeden – śmierć na miejscu. Z relacji policji wynika, że ciała pieszych były zmasakrowane i leżały wiele metrów od miejsca zdarzenia. Kto był sprawcą? Okazuje się, że przypadkowi przechodnie padli ofiarą nielegalnych nocnych wyścigów. Dwóch kierowców, wykorzystując szeroką i prostą arterię, postanowiło sprawdzić możliwości swoich samochodów. Jak nietrudno się domyślić, mężczyźni byli młodzi i niedoświadczeni.

Wypadek drogowy najczęściej traktowany jest jako… wypadek

Być może właśnie fakt karygodnego wykorzystania miejskiej drogi jako ulicznego toru wyścigowego zadecydował o uznaniu zdarzenia nie za zwykły wypadek drogowy, ale za zabójstwo i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

W typowej sytuacji kierowcy sądzeni są na podstawie art. 177 Kodeksu karnego. Czytamy w nim, że: Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, podlega karze zależnej od obrażeń poszkodowanych. W przypadku spowodowania zgonu jest to kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. W praktyce bardzo rzadko zdarza się skazanie na bezwzględne więzienie. Chyba najpopularniejszą karą jest 1 rok w zawieszeniu.

Jak sama treść przepisu wskazuje, wolą ustawodawcy było zakwalifikowanie wypadku drogowego jako zdarzenia nieumyślnego. Nawet jeśli kierowca doprowadzi do niego, naruszając umyślnie przepisu ruchu drogowego. Oznacza to, że, stawiając uczestnikowi ruchu drogowego zarzut z art. 177 Kodeksu karnego, zakłada się, iż nie miał on zamiaru wyrządzenia innym szkody, a nawet nie przewidywał takiego skutku swojego zachowania. Zupełnie odrywa się więc samo przekroczenie prędkości czy wymuszenie pierwszeństwa od ich skutku. Gdy ktoś jedzie nawet dwukrotnie za szybko w terenie zabudowanym, a więc z pewnością w pełni umyślnie popełnia wykroczenie, do ewentualnego wypadku i tak  doprowadza przypadkowo. Przynajmniej taka jest praktyka sądów.

Śmiertelne potrącenie na pasach to zabójstwo?

Jeśli ktoś spowoduje zdarzenie drogowe na skutek zagapienia się czy nieznacznego przekroczenia prędkości, rzeczywiście możemy mówić o pewnej losowości. Trudno w takim przypadku uznać uszkodzenie pojazdu innej osoby czy spowodowanie uszczerbku na zdrowiu za umyślne. Zdrowy rozsądek wskazuje jednak, że osoba jadąca brawurowo (przykładowo przekraczająca prędkość dozwoloną ponad dwukrotnie) powinna przewidywać możliwe skutki swojego zachowania. Przemierzający miasto bez zważania na bezpieczeństwo innych musi godzić się z tym, że może w ten sposób doprowadzić do czyjejś śmierci.

Mimo że taka interpretacja jest logiczna, nie znalazła dotąd poparcia w praktyce polskich organów ścigania. Niemal każde zdarzenie drogowe – nawet jeśli jego skutkiem była śmierć, a przyczyną drastyczne naruszenie zasad ruchu – klasyfikowane jest jako nieumyślny wypadek. Inaczej jest w krajach, gdzie bezpieczeństwo drogowe traktuje się priorytetowo. Tam nikogo nie dziwi postawienie niesubordynowanemu kierowcy zarzutu zabójstwa. Możliwe, że Polska robi właśnie krok w stronę tych państw. Pierwszy raz, przynajmniej w medialnej sprawie, „wypadek” drogowy został zakwalifikowany przez prokuratora jako przestępstwo z art. 148 §1 Kodeksu karnego – zabójstwo. Uznano, że sprawca zdarzenia działał umyślnie, z zamiarem ewentualnym. Oznacza to właśnie, że powinien przewidzieć skutki swojej brawurowej jazdy. Godzić się na to, że jego zachowanie może doprowadzić do śmierci osoby postronnej.

Za jeszcze ciekawsze należy uznać postawienie tożsamego zarzutu kierowcy drugiego pojazdu, który w wypadku bezpośrednio nie uczestniczył. Dopóki prokuratura nie wyda w tym zakresie stosownego oświadczenia, trudno jednoznacznie wskazać powody takiej decyzji. Szczególnie chodzi tutaj o uzasadnienie bezpośredniego związku przyczynowego między niebezpieczną jazdą a zdarzeniem. Dużo bardziej zrozumiały jest w przypadku drugiego kierowcy zarzut z art. 174 Kodeksu karnego – sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Katastrofa jest tutaj rozumiana jako zdarzenie nagłe  i o rozległych skutkach. Rzeczywiście trzeba się zgodzić, że jeśli tak brawurowa jazda skończyłaby się na przystanku autobusowym albo na deptaku, zginąć mogłoby wiele osób.

Czy na polskich drogach będzie bezpieczniej?

Co w praktyce może oznaczać taka decyzja prokuratury? Jeśli zarzut obroni się w sądzie, sprawca zdarzenia może na długie lata trafić do więzienia. Jak już wspomniałem, za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi maksymalnie 8 lat odsiadki, przy czym sądy często orzekają kary dużo niższe. Skazanie za zabójstwo oznacza zaś co najmniej 8 lat w zakładzie karnym. Precedensowy wyrok sądowy może mieć więc istotny skutek prewencyjny. Groźba tak wysokiej kary może odstraszyć potencjalnych piratów drogowych.

Szukasz pracy w branży prawniczej?
Sprawdź na Law.Career