„Napad na bankiet” – spektakularna kradzież z włamaniem i jej konsekwencje
Oskarżony w sposób spektakularny dokonał włamania do salonu jubilerskiego w centrum handlowym Arkadia. Rzadko zdarza się taki stan faktyczny, że sprawca podwieszanymi stropami przemieścił się do pomieszczenia, z którego zamierza ukraść interesujące go przedmioty.
sędzia Anna Tyszkiewicz
7 lat więzienia dla obywatela Ukrainy za dokonanie nieprzeciętnej kradzieży. Skazany włamał się do sklepu jubilerskiego znajdującego się w centrum handlowym Arkadia i przywłaszczył sobie biżuterię wartą 700 tys. zł. Sędzia Anna Tyszkiewicz z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia nie widziała możliwości zastosowania łagodniejszego wyroku. Skazany musi również naprawić część wyrządzonej szkody (oddać firmie jubilerskiej 378 336 zł.) i pokryć koszty sądowe w kwocie 9 tys. zł.
Kradzież z włamaniem – plan
Oleg wyszukał ten salon, włamanie to był jego pomysł.
Jewhienij K., czyli sprawca, zarzeka się, że działał we współpracy z niejakim Olegiem. Przyjmijmy, że mówi prawdę…
Dwaj mężczyźni spotykają się i jeden proponuje drugiemu szybki zastrzyk gotówki w postaci 40 tys. zł w zamian za dokonanie włamania na sklep jubilerski. Zleceniodawca ma pomysł, gotówkę i plan na jego realizację. Zleceniobiorca zapał do pracy, umiejętności i zapotrzebowanie na PLN. Doszło do porozumienia.
Na samym początku następuje rozpoznanie terenu, a dokładniej spacer wokół CH Arkadia, jak również sprawdzenie zabezpieczeń sklepu będącego celem przyszłego włamania. W jednym z pomieszczeń technicznych Jewhienij K. zostawia narzędzia potrzebne do wykonania zadania i opuszcza budynek.
Pewnego dnia, spacerując po centrum handlowym, znika w toalecie i już z niej nie wychodzi. Czeka do zamknięcia budynku. Następnie Jewhienij K. dostaje się do szybu wentylacyjnego, którym wędruje prosto na zaplecze salonu jubilerskiego. Otwiera kratę, zjeżdża po linie, podchodzi do biurka, wyciąga klucz do sejfu i rozpoczyna plądrowanie. Do torby trafia 50 zegarków, a także kolczyki, pierścionki, bransolety, obrączki, breloki – oczywiście w liczbie hurtowej. Leżące luzem papierowe 7 tys. zł również trafia w ręce włamywacza.
Na koniec powrót tą samą drogą do pomieszczenia technicznego, cierpliwe oczekiwanie na otwarcie CH Arkadia i kulturalne wyjście frontowymi drzwiami.
Kradzież z włamaniem – śledztwo
Głupi byłem, że tam wszedłem i to zrobiłem.
Włamywacz zostawił na miejscu przestępstwa linę, a na niej ślady swojego naskórka. Znalazło się też kilka włosów, odciski butów i, jak w każdym dobrym filmie kryminalnym, odciski palców. Potem było już z górki. Po wrzuceniu zebranych danych w bazę policyjną okazało się, że sprawcą jest niejaki Jewhenij K. Mężczyzna był już poszukiwany na terytorium Niemiec, gdzie również dokonał kradzieży. RFN wystawiła za nim Europejski Nakaz Aresztowania.
Gwoździem do trumny okazały się również próbki DNA z butelek i odzieży pozostawionych w centrum handlowym Arkadia. Analiza monitoringu wszystko potwierdziła. Powstał tylko jeden problem. Sprawcy w Strefie Schengen już nie było. Włamywacz przyjechał do Polski 22 listopada 2017 roku i kilka dni później dopuścił się opisywanego przestępstwa, 1 grudnia już go w kraju nie było. Wpadł dopiero w czerwcu 2018 roku, kiedy znowu pojawił się na terenie Rzeczpospolitej. Zatrzymała go straż graniczna. Pieniędzy nie odnaleziono. Istnienie wspólnika Olega nie zostało potwierdzone.
Kradzież z włamaniem – kara
Kara ma wychować sprawcę, sprawić, by nie powrócił na drogę przestępstwa.
Ustawodawca przewiduje dość szerokie widełki przy stosowaniu kary za przestępstwo kradzieży z włamaniem. Przy popełnieniu tego czynu sprawca nie może liczyć na to, że w razie wpadki otrzyma grzywnę lub karę ograniczenia wolności. Zawsze będzie to kara pozbawienia wolności. Od sędziego zależy, czy włamywacz przesiedzi w nim rok, czy też więcej. Maksymalną karą w tym wypadku będzie 10-letnia odsiadka.
Kto kradnie z włamaniem, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
art. 279 § 1 ustawa Kodeks karny
Kradzież z włamaniem – wyrok
Nie dostarczył organom ścigania żadnych wiarygodnych informacji, co się stało ze skradzionymi przedmiotami.
Sąd zdecydował się wydać wyrok 7 lat pozbawienia wolności. Dlaczego tak wysoki wyrok? Powodów było kilka.
Przede wszystkim materiał dowodowy nie pozostawiał żadnych wątpliwości przy orzekaniu o winie skazanego. Ponadto zachowanie sprawcy wskazywało na doskonałe przygotowanie i spektakularne działanie, które świadczy o przestępczym doświadczeniu. Do tego należy dodać, że Jewhenij K. był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania, ukradł towar wartości 700 tys. zł i nie ma możliwości odzyskania tych pieniędzy.
Dlaczego więc nie 10 lat? Włamywacz nie był wcześniej karany (w Polsce) i od razu przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Rozprawa odbyła się 22 marca 2019 roku. Jewhenij. K od razu przyznał się do winy. Twierdził, że pomysłodawcą był Oleg, a on stał się tylko narzędziem w jego ręku. Prosił o 4 lata więzienia, ale sąd pozostał nieugięty.