Małe tablice rejestracyjne w europejskim samochodzie. Czy coś za to grozi?
Od lipca 2018 roku istnieje możliwość wyrobienia w polskim urzędzie gminy tzw. małych tablic rejestracyjnych. Jest to ukłon w stronę właścicieli aut pochodzących z USA czy Japonii. Tutaj miejsce na numer identyfikacyjny pojazdu jest mniejsze niż standardowe. Z nie do końca zrozumiałych względów w naszym kraju pojawiła się moda na montowanie takich tablic również w europejskich samochodach. Dzięki temu można wyróżnić się na drodze bez konieczności zamawiania drogich numerów indywidualnych. Problem w tym, że takie rozwiązanie jest niezgodne z prawem.
Na forach internetowych trwa panika. Wciąż ujawniają się kolejne osoby, którym odebrano dowód rejestracyjny za zamontowanie małych tablic w „normalnym” samochodzie. Zamieszanie można zaobserwować również w urzędach. Osoby wydające numery zorientowały się, że popełniły błąd, rozdając te w zmniejszonej wersji każdemu, kto o nie poprosił. Nie pytano bowiem o pojazd, w którym mają być zamontowane. W związku z tym ruszyło lawinowe wzywanie właścicieli pojazdów do złożenia oświadczeń o typie posiadanych pojazdów. Dzieje się to pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?
Małe tablice nie dla wszystkich
Rzeczywiście, mała tablica nie należy się każdemu. Wynika to wprost z §27 ust. 1 pkt 1 lit b) rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Budownictwa z dnia 11 grudnia 2017 roku w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów oraz wymagań dla tablic rejestracyjnych. Przepis ten stanowi, że:
Tablice rejestracyjne ze względu na rozmiary dzielą się na: samochodowe (…) jednorzędowe zmniejszone – do oznaczania pojazdów silnikowych posiadających zmniejszone wymiary miejsca konstrukcyjnie przeznaczonego do umieszczenia tablicy rejestracyjnej, z wyłączeniem motocykli, ciągników rolniczych, pojazdów wolnobieżnych wchodzących w skład kolejki turystycznej i pojazdów rodzaju „samochodowy inny”.
Prawdą jest więc, że urzędnicy nie powinni wydawać tego rodzaju tablic właścicielom pojazdów wyposażonych w typowe wymiary miejsca na rejestrację. To do osób pracujących
w administracji adresowane są te przepisy i to do tych osób należy obowiązek pilnowania ich stosowania.
Tutaj już na pierwszy rzut oka widać dość istotny problem. Brak jest bowiem jakiegokolwiek rejestru, z którego wynikałoby, jak w omawianym zakresie wyposażony jest dany pojazd. Absurdem byłoby też wymagać od urzędników, aby udawali się na oględziny samochodu przedstawionego do rejestracji. Jedynym sposobem sprawdzenia spełnienia przesłanki wydania mniejszych tablic jest odebranie stosownych wyjaśnień od właściciela pojazdu.
Pisemne oświadczenie pod rygorem odpowiedzialności karnej?
Jeśli wszystko odbywa się w toku postępowania administracyjnego o nadanie numerów rejestracyjnych, można interesanta przesłuchać. Odpowiada on wtedy pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, o czym mowa w art. 233 §1 Kodeksu karnego. Musi to jednak odbywać się zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania administracyjnego. Właściciela pojazdu należy więc poinformować o tym, że składa zeznania mające służyć za dowód w sprawie. Czynność ta musi być ponadto zaprotokołowana i mieć formę ustną. Dopuszcza się odebranie zeznań na piśmie, nie traktuje się ich jednak jako dowód. Ich celem jest jedynie poinformowanie organu o posiadaniu istotnych wiadomości w danej sprawie.
Żądanie od zainteresowanego złożenia pisemnego oświadczenia o rodzaju pojazdu pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań nie ma więc uzasadnienia prawnego. Szczególnie, jeśli wezwanie wysyłano już po wydaniu tablic, a więc po zakończeniu postępowania administracyjnego.
Penalizacja kłamstwa
Warto w tym miejscu – dla lepszego zrozumienia tematu – przytoczyć omawiany art. 233 §1 Kodeksu karnego:
Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Już z samej treści tego przepisu wynika, że karze podlega wyłącznie złożenie nieprawdziwych zeznań (służących jako dowód) w toku właściwego postępowania sądowego czy administracyjnego. Kłamanie w nieuznawanych za zeznania oświadczeniach pisemnych i poza trwającym postępowaniem nie jest więc penalizowane. Taki pogląd wyrażają również sądy. Czytamy, że Występku fałszywych zeznań można dopuścić się w każdego rodzaju postępowaniu sądowym bądź innym postępowaniu, które jest prowadzone na podstawie ustawy (np. postępowanie podatkowe, dyscyplinarne czy administracyjne), której przepisy stanowią, że zeznanie świadka służy za dowód w tym postępowaniu, i uprawniają zarazem przyjmującego zeznanie do uprzedzenia świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznanie (postanowienie SN z 2.02.2004 r., V KK 168/03).
Tymczasem wysyłanie przez urzędników pism wzywających do złożenia oświadczenia na temat uprawnienia do posiadania zmniejszonej tablicy rejestracyjnej odbywa się najczęściej poza postępowaniem administracyjnym. Z całą pewnością wypełnienie załączonego do pisma druku nie można też uznać za zeznanie w rozumieniu przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego. Za zignorowanie takiego pisma czy podanie w nim nieprawdy nie grozi więc żadna kara.
Oczywiście nie namawiam do kłamstw. Dociekliwy urzędnik może bowiem wszcząć postępowanie administracyjne, wezwać zainteresowanego i odebrać od niego formalne zeznania. Wtedy wskazany przepis Kodeksu karnego znajdzie zastosowanie.
Małe tablice a zatrzymanie dowodu rejestracyjnego
Istotne wątpliwości można mieć również co do tego, czy posiadanie „małych” tablic w „zwykłym” samochodzie jest wystarczającym powodem do zatrzymania dowodu rejestracyjnego przez policję. Funkcjonariusz jest bowiem uprawniony do podjęcia takiej decyzji jedynie w kilku, ściśle określonych, przypadkach. Ich katalog znajdziemy w art. 132 ust. 1 ustawy – Prawo o ruchu drogowym, gdzie czytamy, że Policjant albo funkcjonariusz Straży Granicznej zatrzyma dowód rejestracyjny (pozwolenie czasowe) w razie:
- stwierdzenia lub uzasadnionego przypuszczenia, że pojazd:
a) zagraża bezpieczeństwu w szczególności po wypadku drogowym, w którym zostały uszkodzone zasadnicze elementy nośne konstrukcji nadwozia, podwozia lub ramy,
b) zagraża porządkowi ruchu,
c) narusza wymagania ochrony środowiska;
2. stwierdzenia, że pojazd nie został poddany badaniu technicznemu w wyznaczonym terminie lub termin badania nie został wyznaczony prawidłowo;
3. stwierdzenia, że badanie techniczne zostało dokonane przez jednostkę do tego nieupoważnioną;
4. uzasadnionego przypuszczenia, że dane dotyczące dowodu rejestracyjnego (pozwolenia czasowego) zawarte w centralnej ewidencji pojazdów nie odpowiadają stanowi faktycznemu.
Trudno uznać, że posiadanie zmniejszonych tablic rejestracyjnych zagraża bezpieczeństwu w ruchu czy narusza jego porządek. To zaś jedyne przesłanki, pod które można byłoby podciągnąć omawiany przypadek. Brak jest więc podstawy prawnej do zatrzymania w takiej sytuacji dowodu rejestracyjnego.
Przez tak błahą sprawę można stracić zaufanie do władzy publicznej
Warto dodać, że w obecnych realiach całkowicie niesprawiedliwe byłoby wyciąganie negatywnych konsekwencji w stosunku do osób, które zamontowały mniejsze tablice w europejskim samochodzie. Wina za całe zamieszanie leży bowiem po stronie urzędników. To oni – jako adresaci rozporządzenia – nie powinni do takiej sytuacji dopuścić. Wydawali oni jednak niestandardowe numery bez żadnej weryfikacji. W czasie trwania postępowania administracyjnego nie pytali o rodzaj pojazdu.
Owszem, przepisy prawa powinny być znane obywatelom. Wnioski o małe tablice były często zgłaszane z powodu własnego „widzimisię”, bez zwracania uwagi na zasady. Z drugiej jednak strony, skoro urzędnik takie numer wydał w oficjalnym trybie, nie powinno to obciążać właściciela pojazdu. Odbieranie w takiej sytuacji dowodu rejestracyjnego czy grożenie odpowiedzialnością karną poza postępowaniem administracyjnym może powodować utratę zaufania obywateli do organów władzy publicznej.