Posiadanie niebezpiecznego narzędzia – kiedy jest wykroczeniem?
Dopiero od kilku lat polskie stadiony mogą być uznawane za bezpieczne. Poza wulgarnymi przyśpiewkami nie dzieje się nic, co mogłoby odstraszyć rodziny z dziećmi. Nie oznacza to jednak, że problem pseudokibiców całkowicie wyeliminowano. Bójki przeniosły się z trybun w zaciszne części miast. Wciąż można słyszeć o tzw. ustawkach, czyli starciach chuligańskich grup. Zgodnie z nieformalną umową pojedynki powinny odbywać się na pięści. Zdarza się jednak, że w ruch wchodzą niebezpieczne narzędzia. Czy policja może zapobiec ich użyciu? Czy samo posiadanie noża albo maczety jest zakazane?
Kwestia ta nie dotyczy tylko i wyłącznie pseudokibiców. Wiele osób nosi przy sobie scyzoryki czy noże fińskie. Z takimi narzędziami spacerują przecież grzybiarze czy wędkarze. Dość popularną pasją jest również zbieranie historycznych broni – sztyletów czy mieczy. Czasami pojawia się potrzeba ich przetransportowania. W typowej sytuacji jest to w pełni dozwolone. Prawo wykroczeń w pewnych warunkach penalizuje jednak posiadanie niebezpiecznych przedmiotów w miejscu publicznym.
Samo posiadanie noża czy maczety nie jest karane
Chodzi tutaj o art. 50a §1 Kodeksu wykroczeń, w którym przeczytamy, że:
Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobnie niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł.
Samo posiadanie niebezpiecznego narzędzia – a więc mogącego wyrządzić krzywdę innym – nie jest wykroczeniem. Przewożenie maczety, noża czy sztyletu może wyglądać osobliwie, ale nie powinno wzbudzić podejrzeń. Problemy może mieć natomiast ten, kto chce takiego przedmiotu użyć w celu popełnienia przestępstwa. Czyli dokonania rozboju, pobicia czy zabójstwa.
Mandat może być wystawiony, gdy okoliczności towarzyszące wskazują na wolę popełnienia czynu zabronionego z pomocą narzędzia. Jeśli więc policjant spotka grupę dobrze zbudowanych mężczyzn, idących z kastetami czy maczetami na miejsce tradycyjnie wykorzystywane do „ustawek”, ma pełne prawo wszcząć postępowanie wykroczeniowe. Raczej trudno będzie wytłumaczyć się obwinionemu, że w rzeczywistości planował jedynie urządzić z kolegami grzybobranie.
Zamiar użycia niebezpiecznego narzędzia w celu przestępczym musi być realny
Trzeba jednak pamiętać, że to funkcjonariusz policji musi udowodnić sprawcy winę. To w jego gestii leży zbudowanie przekonującej argumentacji w celu wykazania realnego zamiaru użycia niebezpiecznego narzędzia. Potencjalny obwiniony nie może być zmuszony do przedstawienia swojej wersji wydarzeń. Powinien się bronić dopiero, gdy oskarżyciel dysponuje solidnymi dowodami.
Ciekawego przykładu dostarcza w tym zakresie wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie z dnia 14 maja 2019 roku (IV Ka 272/18). Sprawa dotyczyła mężczyzny zatrzymanego do kontroli drogowej. Okazało się, że był on fanem jednej z krakowskich drużyn piłkarskich. Policjanci taką wiedzę pozyskali ze służbowych rejestrów, które opisywały kierowcę jako członka jednej ze znanych grup pseudokibicowskich. Nie był on jednak wcześniej karany nawet za najdrobniejsze wykroczenie.
Funkcjonariusze w toku kontroli znaleźli w aucie kibica długi nóż oraz tasak z zakrzywionym ostrzem (tzw. karczownik). Jedno narzędzie umieszczone było w schowku w drzwiach, a drugie – w skórzanej torbie leżącej na tylnym siedzeniu.
Dokonanie tego odkrycia wystarczyło funkcjonariuszom do skierowania do sądu wniosku o ukaranie kierowcy za wykroczenie z art. 50a Kodeksu wykroczeń. Sąd I instancji podzielił zdanie oskarżycieli. Na skutek apelacji wyrok jednak zmieniono i mężczyznę ostatecznie uniewinniono. Sąd przypomniał, że karalne jest posiadanie w miejscu publicznym niebezpiecznego przedmiotu jedynie wtedy, gdy okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa. Chodzi tutaj jednak nie o potencjalny zamiar, ale w pełni realny i możliwy do zrealizowania w najbliższym czasie.
Sam fakt bycia pseudokibicem to nie przestępstwo
Niedozwolone jest również tworzenie przez policję domniemań, wynikających z cech osobistych obwinionego – takich jak jego wygląd, wiek, postura, rys psychologiczny, przynależność do grup kibicowskich. Nawet fakt bycia zadeklarowanym stadionowym chuliganem nie oznacza, że obwiniony przewożący niebezpieczne narzędzie ma zawsze zamiar użyć go w celach przestępczych.
Sąd zauważył, że przedmiotowy wniosek o ukaranie wniesiono jedynie na podstawie tego typu domysłów. Ustalono, że obwiniony nie trzymał tych przedmiotów w ręku, nie przechadzał się z nimi przy kibicach przeciwnej drużyny. Przechowywał je w samochodzie, w schowku i specjalnym pokrowców. Cała sytuacja nie miała również miejsca w dniu meczowym. Policja nie wiedziała też o żadnej planowanej w okolicy „ustawce”. W tym czasie nie doszło także do żadnego rozboju czy też nawet nie udaremniono jego próby. Zatrzymany kibic był też trzeźwy, składał wyjaśnienia i nie stawiał oporu.
To oskarżyciel musi udowodnić winę
Sprawa ta pokazuje, że sama opinia policjantów nie jest i nie może być wiążąca dla sądu. Jeśli funkcjonariusz chce zastosować środki represji karnej, musi dysponować dowodami wypełnienia znamion przestępstwa czy wykroczenia. Nie może bazować na domniemaniach i uznawać pewnych rzeczy za oczywiste.
Niedopuszczalne staje się również przerzucanie obowiązku dowodowego na obwinionego. Nie może on być zmuszony do składania wyjaśnień, tłumaczenia się z celu przewożenia niebezpiecznych narzędzi w swoim pojeździe. W polskim porządku prawnym obowiązuje bowiem zasada domniemania niewinności. Nigdy nie można uznać za sprawcę czynu zabronionego osoby, której wina nie została wcześniej dostatecznie udowodniona.
Przeczytaj również:
Wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego – co to oznacza w praktyce?